Za oknem szaro i buro... Z nieba siąpi powoli woda więc tak całkiem nie musiałam szukać dobrych wymówek na nie mycie okien :) A ,że i w domku było cicho i pusto to sobie maszynę wyciągnęłam z walizy i zabrałam się do swojej ukochanej roboty :).
I powstał królik Mateusz :)
..........Marcyś leci do Martynki a Marcysia do Lenki :)
Marcysia jest skromniutka i delikatna .Tylko wstążeczki są niepoukładane ;)...Wiecie co, uwielbiam robić takie prezenty:))
Przepraszam ale zdjęcia robiłam wieczorem i są takie jak widać :)